Dlaczego wikłamy się w toksyczne relacje?

Źródło zdjęcia: pixabay.com


Większość z nas na przestrzeni swojego życia, spotyka osoby, z którymi decyduje się zawierać różnorodne relacje. Jednocześnie, poszczególne osoby mają różne wyobrażenia rzeczywistości, zależne od przyjętych przez danego człowieka przekonań i oczekiwań wobec innych, tworzonych na podstawie indywidualnych doświadczeń. Zdarza się, że zachowania innych tłumaczymy w sposób analogiczny do sytuacji, których już doświadczyliśmy w przeszłości [1]. Nierzadko w relacjach interpersonalnych, nie potrafimy być obiektywni, przez co uzyskujemy nieco zamazany obraz świata i niestety – rzadko dążymy do jego zmiany. Osobiste przekonania, niepodparte racjonalnymi przesłankami, mogą nieświadomie zniekształcać percepcję rzeczywistości.
Skłonność do wybierania toksycznych partnerów, może być powodowana błędami percepcyjnymi. Zaznajomieni tylko z jednym rodzajem postępowania w relacjach z innymi ludźmi, możemy mieć ograniczony zakres sposobów działania i perspektyw wyboru.

                                      Wpływ dzieciństwa


Pia Mellody, amerykańska psychoterapeutka, źródeł skłonności do wchodzenia w destrukcyjne relacje upatruje już w początkowym okresie życia człowieka. Toksyczną więź traktuje w znaczeniu relacji pomiędzy osobą uzależnioną a partnerką/-em, nazywanym niekiedy osobą współuzależnioną. W publikacji pt. Toksyczne związki, pisze o urazach z dzieciństwa, z powodu których osoba współuzależniona nie potrafi nadawać sensu swemu życiu, nie jest w stanie stać się człowiekiem dojrzałym, żyjącym pełnią życia, co odbija się na jej relacjach nie tylko z samą sobą, ale też z innymi ludźmi[2]. 
Dzieciństwo, to według S. Baleya, okres od ukończenia pierwszego roku życia do około 14 lat (później jest okres adolescencji, czyli młodzieńczy). Wtedy dziecko kształtuje swoją osobowość, poprzez nabywanie różnych umiejętności i wypracowywanie własnego sposobu rozumienia świata, zjawisk i ludzi, a właściwie sposobu zapożyczonego od rodziców czy opiekunów. Jednakże aktywną fazą rozwoju osobowości jest również wiek młodzieńczy. Dlatego tak ważne jest, żeby te pierwsze etapy życia przebiegały możliwie prawidłowo (co nie znaczy idealnie – po prostu zdrowo), ponieważ jest to punkt wyjścia do dalszego rozwoju. Jeśli w okresie dzieciństwa doświadczymy traumatycznych przeżyć (tj. np. dorastając w rodzinie dysfunkcjonalnej), to jest możliwe, że te wydarzenia będą miały bezpośredni, zauważalny wpływ na nasze dalsze życie. Możemy wówczas nie wykształcić podstawowych umiejętności interpersonalnych, np. nawiązywania kontaktu z innymi ludźmi, rozwiązywania konfliktów, zachowań asertywnych, otwartej i autentycznej  komunikacji. Deficyty wychowawcze mogą również negatywnie wpływać na poczucie własnej wartości i ocenę samego siebie, co może być przeszkodą w tworzeniu zdrowych relacji miłosnych. Znaczący jest także wpływ na sferę poznawczą: wyobrażenia, wzorce, schematy, przekonania. 

Niewłaściwe zachowania rodziców


W dzieciństwie jedynym punktem odniesienia są dla nas rodzice. Stanowią oni pewnego rodzaju skarbnice wiedzy dla dzieci, które uczą się od nich podstawowych zachowań oraz przekonań o sobie i innych. W kontekście toksycznej relacji kluczowe są przekonania o nas samych, których uczymy się w relacji z rodzicami. Jednak wielu rodziców dopuszcza się licznych nadużyć lub zaniedbań w stosunku do swoich dzieci i wszystkie te skrajne postawy mogą stać się podłożem deficytów, które popychają dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcjonalnej do wikłania się w relacje powodujące cierpienie.
Niektórzy rodzice uważają, że wychowanie polega na wymierzaniu dziecku kar, przemocy fizycznej (np. biciu dziecka), krytyce i przemocy słownej (używaniu wobec dziecka upokarzających bądź obraźliwych zwrotów), przemocy emocjonalnej i na wielu innych agresywnych zachowaniach, które w przekonaniu krzywdzącego rodzica, mają dziecko uodpornić na trudy życia lub wychować na ludzi. Istnieją też rodzice, którzy nie zaspokajają emocjonalnych potrzeb dziecka, zaniedbują dziecko, nie tworzą z nim relacji opartych na bezpieczeństwie, miłości i bliskości. Są też tacy, którzy zespalają się z dzieckiem, budują zbyt silne więzi, są nadopiekuńczy, przez co nie pozwalają dziecku na doświadczenie emocjonalnego rozdzielenia się od rodzica (potrzebną mu samodzielność), wychowując dzieci zbyt zależne od siebie. A także opiekunowie nie radzący sobie z własnymi obowiązkami i rolą wychowawcy, wymuszający na dziecku pełnienie ról dorosłych członków rodziny i sprawiający, że staje się ono przedwcześnie dorosłe. W taki i inny sposób rodzice wyrządzają dzieciom wiele szkód, oddziałują na przekonania o sobie, nawyki postępowania, sposób radzenia sobie z problemami. Dzieci nie rozumieją przyczyn niefunkcjonalnego postępowania rodziców, gdyż nie mają jeszcze krytycyzmu do wzorców osobowych dorosłych, od których są całkowicie zależne. Negatywny wpływ doświadczeń z dzieciństwa może utrzymywać się przez całe życie i oddziaływać na cały system przekonań, postaw i wartości poszczególnej jednostki.
Miłość, troska, akceptacja, bezpieczeństwo to uczucia, które powinny kojarzyć nam się z domem rodzinnym. Dlatego też warto wziąć pod uwagę, że w dobrym rodzicielstwie nie chodzi o bycie idealnym, ale o to, aby w relacjach z dziećmi postępować tak, aby dzieciństwo nie zaowocowało koniecznością leczenia emocjonalnych ran w dorosłości.

Obwiniane ofiary


Osoby uwikłane w toksyczne relacje, nierzadko spotykają się ze społecznym niezrozumieniem. Wiele osób żyjących w trudnych relacjach oraz tych, które mają przeszłe doświadczenia z toksyczną więzią, spotyka się z krytycznymi ocenami, sądami o wartościach, moralności, charakterze, nawet inteligencji (ale ona głupia, żeby się związać z takim ,,podejrzanym typem”). Mogą czuć się oceniane, niezrozumiane, piętnowane. Mężczyźni z doświadczeniem przemocy w związku bywają wyśmiewani, podważa się ich męskość. Kobiety zwykle bywają obwiniane, od zarzutów to przez nią pił i bił czy dostała na co zasłużyła, była złą żoną/partnerką, po obwinianie za trwanie w złym związku, a nawet za negatywne zachowania partnera. Tymczasem osoby uwikłane w szkodliwe relacje, to często inteligentni, uczciwi ludzie o dobrych intencjach i wysokiej moralności, których łączy ogólnoludzkie pragnienie zaznania miłości. Mając jednak deficyty wzorców tworzenia dobrych relacji oraz przejawiania się uczuć w pierwszych, najważniejszych relacjach z rodzicami, mogą nieświadomie wybierać partnerów, którzy nie będą w stanie zaspokoić ich potrzeby miłości. Toksyczność nie zawsze ujawnia się od razu. Krzywdzący partner w pierwszym etapie związku, może sprawiać wrażenie osoby troskliwej i dbającej o nasze dobro. Dopiero wraz z postępem niezdrowej relacji, obie strony coraz bardziej się od siebie uzależniają, przez co przyszłe ofiary często zatracają siebie, doświadczają pogłębiania się poczucia niskiej wartości, mają problemy z jasnym wytyczaniem granic, zaspokajaniem swoich dorosłych potrzeb i pragnień oraz z doświadczaniem i wyrażaniem swojej rzeczywistości w sposób umiarkowany[2].

Trudności w rozstaniu


Odczuwaną przez ofiarę trudność w rozstaniu z toksycznym partnerem, można tłumaczyć m.in. działaniem endorfin, które jest podobne do wpływu morfiny na ludzki organizm. Ponadto, endorfiny są odpowiedzialne za odporność, czym np. tłumaczy się nagłe pogorszenie stanu zdrowia po stracie partnera życiowego w wyniku śmierci [4], a więc w doświadczeniu zwanym żałobą (do której porównuje się czasem ból rozstania). Co więcej, u osób w fazie zakochania, za sprawą wzrostu aktywności dopaminy, obserwuje się stan euforii, wzrost energii oraz intensyfikację uczuć. Wykazano nawet, że dopamina aktywuje podobne obszary mózgu, co kokaina [5]! Może to wyjaśniać powszechne porównania zakochania do stanu błogości, ekstazy, o których często mówią osoby po zażyciu narkotyków. Osoba uwikłana w taką relacje, stopniowo się od niej uzależnia, dlatego zerwanie nawet niezdrowej więzi może okazać się tak trudne. Życie z toksycznym partnerem może zdawać się bardziej przewidywalne od nieznanej samotności, a więc sprawiać wrażenie bezpieczniejszego. Osoba współuzależniona przystosowuje się do niezdrowej sytuacji, uczy się rozpoznawać oznaki zbliżającego się aktu agresji i wyrabia nawyki postępowania w kolejnych stresujących sytuacjach. Myślę, że wielu z nas zastanawia się dlaczego, np. kobiety, tkwią w związkach z osobami uzależnionymi, które, obiektywnie patrząc, nic dobrego do ich życia nie wnoszą. Co więcej, często skarżą się one na swojego partnera, zdarza się, że nawet mówią otwarcie o tym, że są przez niego bite czy molestowane. Zatem dlaczego po prostu tego nie kończą? Otóż osoba tkwiącej w takim związku często czuje się bezsilna. Toksyczny związek ma to do siebie, że może w pewnym sensie przejmować kontrolę nad osobą uwikłaną w relację, przez co prowadzi w kierunku bagatelizowania wartości, którymi wcześniej kierowała się w życiu oraz skłania do podejmowania działań, których nie podjęłaby się w innych  warunkach[6].

Skomplikowane położenie osoby uwikłanej


Osoba uwikłana w toksyczną relację, doświadcza wielu różnorodnych trudności. Timmen Cermak, amerykański psychiatra, sklasyfikował główne objawy współuzależnienia, które mogą nam uzmysłowić trudności z jakimi zmaga się osoba tkwiąca w relacji powodującej cierpienie. Do wymienionych przez Timmena Cermaka wskazówek, mogących sugerować pewien stopień prawdopodobieństwa, że możemy mieć do czynienia z problemem współuzależnienia, należą: 1) zaburzenia regulacji procesów emocjonalnych - związanych z nadmiernym tłumieniem wszystkich nieprzyjemnych emocji; 2) stany depresyjne - jako konsekwencja niewyrażanej i kumulowanej złości wobec partnera; 3) nadmierna czujność i stan pogotowia emocjonalnego - stan ten jest konsekwencja długotrwałego przebywania w warunkach stresu, ograniczonych możliwościami przewidywania zdarzeń oraz nastawienia na kontrolę i kierowanie zachowań innych osób; 4) tendencje kompulsywne jako obrona przed doświadczeniem zagrażających uczuć i emocji; 5) niepokój i stany lękowe - jako konsekwencje stosowania licznych mechanizmów obronnych; 6) nadużywanie leków uspokajających, substancji chemicznych, które regulują stany emocjonalne; 7) zaburzenia psychosomatyczne – somatyzacja doświadczanych stanów emocjonalnych; 8) bycie, obecnie lub w przeszłości, ofiarą przemocy fizycznej lub nadużyć seksualnych - osoby współuzależnione są często ofiarami przemocy fizycznej lub nadużyć seksualnych, ale zwykle minimalizują jej rozmiary bądź zaprzeczają wystąpieniu takich zaburzeń, ponieważ zagraża to ich poczuciu własnej wartości; 9) utrzymywanie intymnych relacji z osobą uzależnioną przez okres co najmniej dwóch lat bez szukania pomocy z zewnątrz [7].

Poszukaj pomocy


Relacja z toksyczną osobą, to nie tylko szkoda dla zdrowia fizycznego (gdy partner jest agresywny), ale też zagrożenie dla zdrowia psychicznego. Osoby w takich związkach często bywają chronicznie zestresowane, towarzyszy im ciągły lęk, niepokój, co przekłada się na funkcjonowanie całego organizmu.
Jak wspomniałam w poprzednim artykule [tu], trwanie w toksycznym związku może okazać się destrukcyjne i z czasem nawet uzależniające, analogicznie do używek, które stopniowo zatruwają organizm. 

Moment, w którym ofiara orientuje się, że znajduje się w szkodliwym związku jest właściwą okazją do rozważenia potrzeby zadbania o własne dobro. W sytuacji, gdy osobie uwikłanej w destrukcyjną relację brakuje sił na podjęcie ważnych decyzji można (i warto) poszukać wsparcia na zewnątrz (w tym pomocy psychologicznej). Nawet jeśli w głowie pojawiają się wówczas sprzeczne myśli, racjonalizujące zachowania partnera i przypominające o dobrych wspólnych chwilach, nie dobrze jeśli podda się ona tym wątpliwościom. Problem nie rozwiąże się sam, a z biegiem czasu może nabierać na sile. Dlatego im wcześniej zostanie udzielona pomoc, tym lepiej. Wyjście z destrukcyjnej relacji w różnych okolicznościach może okazać się trudne. Nie zapominajmy jednak o tym, że istnieją miejsca, do których można zwrócić się o pomoc, m.in.:

1) Placówki pomocy społecznej
2) Poradnie psychologiczne
3) Lekarz rodzinny i przedstawiciele służby zdrowia
4) Organizacje pomagające ofiarom przemocy
5) Telefon zaufania Niebieskiej Linii 

Jeśli to możliwe, warto korzystać również z naturalnych źródeł wsparcia, a więc pomocy osób zaufanych, które mogą dodać sił w najtrudniejszych chwilach i wspierać w podejmowaniu potrzebnych działań. Tkwienie w szkodliwej relacji, ukrywanie przed osobami mogącymi udzielić wsparcia prawdy o doznawanej krzywdzie, akceptowanie destrukcyjnych zachowań partnera - może prowadzić do poważnych konsekwencji emocjonalnych, a często także do rosnącego zagrożenia dla bezpieczeństwa fizycznego, a więc do znaczących zagrożeń dla zdrowia, niekiedy nawet życia. Dlatego warto mówić o krzywdzie, warto szukać pomocy.


Bibliografia:

1. M. Pecyna, Psychologia kliniczna w praktyce pedagogicznej, Wydawnictwo Akademickie ŻAK, 1999.
2. P. Mellody, Toksyczne związki. Wyd. Jacek Santorski & Co, 2005.
3. E. Aronson, T. D. Wilson, R. M. Akert, Psychologia społeczna. Nowe wydanie rozszerzone i zaktualizowane, 2012, Zysk i S-ka, poz. cyt., s. 97.
4. R. E. Franken, Psychologia motywacji, GWP, Gdańsk, 2013.
5. Zdrojewicz, Z, Dubińska, K. Seks a neuroprzekaźniki, 2004.
6. Wilson, A, Schaef, W. Escape from Intimacy. Untangling the ‘Love” Addictions; Sex, Romance, Relationships, Harper Colins Publishers, New York, 1989, s. 3-6.
7. L. Cierpiałowska, Alkoholizm. Małżeństwa w procesie zdrowienia., Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1997, s.19-23.

 Autorstwo artykułu:


Małgorzata Stolarska – miłośniczka psychologii przyjemnością dzieląca się zdobytą wiedzą z innymi. Odskocznią od codzienności jest dla niej pisanie, które w przyszłości chciałaby połączyć z wykonywaną pracą. Obecnie w trakcie kształcenia uniwersyteckiego na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego